Reklama

Pirackie strony – czym różnią się od legalnych i jak możesz je rozpoznać?

Nielegalne strony internetowe z pirackimi treściami – udostępnianymi użytkownikom bez wiedzy i zgody ich autorów – trudno czasem na pierwszy rzut oka odróżnić od stron działających zgodnie z prawem. Poszukując filmów, muzyki czy seriali można więc łatwo popełnić błąd i zaufać podmiotom, które swoją działalność prowadzą bezprawnie. Ponieważ konsekwencje takiej pomyłki mogą być nieraz bardzo kosztowne, postanowiliśmy sprawdzić, czym pirackie strony różnią się od legalnych i jak można je rozpoznać.

Regulaminy trzeba czytać

Spędzając czas w internecie, powinniśmy przede wszystkim kierować się następującą zasadą: jeśli nie mamy pewności, czy z danej strony lub usługi możemy skorzystać bezpiecznie i bez obaw, że narażamy się na jakiekolwiek sankcje, lepiej natychmiast ją opuśćmy. Czasem po prostu lepiej dmuchać na zimne, niż potem żałować, że w sposób niezamierzony złamało się prawo (pamiętajmy o zapisach ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych - szczegóły w dalszej części tekstu). Nie warto również narażać się na utratę pieniędzy - działanie wielu witryn internetowych obliczone jest bowiem zwykle na wykorzystanie niewiedzy i naiwności odwiedzających je użytkowników.

Reklama

Na co więc zwracać uwagę w pierwszej kolejności? Przede wszystkim na... regulaminy określające charakter i zasady funkcjonowania poszczególnych stron. Jeśli wydadzą nam się one podejrzane, wstrzymajmy się z korzystaniem z treści, które zostały za ich pośrednictwem udostępnione internautom. A co w sytuacji, gdy regulaminu nie ma, jest zawikłany, niejasny, został opublikowany w nieznanym nam języku lub skonstruowano go w sposób niedbały? Cóż, to również powinien być dla nas sygnał, że daną witrynę lepiej opuścić niż z niej korzystać.

-Firmy, które działają zgodnie z prawem i odpowiednio dbają o swoich użytkowników, nie pozwalają sobie na lekceważenie podobnych formalności, dążąc do zachowania pełnej transparentności. Oczywiście, nieczytelny czy niezrozumiały regulamin nie we wszystkich przypadkach musi świadczyć o niecnych intencjach posługującego się nim podmiotu, ale - z drugiej strony - powinien nam za każdym razem dać do myślenia" - wyjaśnia Martyna Różycka, ekspert NASK, kierownik zespołu Dyżurnet.

Kto pobiera "piraty", naraża się na koszty

Zgodnie z polską ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych, o której wzmiankowaliśmy wcześniej, na dotkliwe kary narażają się przede wszystkim osoby pobierające z sieci programy, za których użytkowanie trzeba zapłacić jego twórcom (czym innym jest oplata za transfer). Podobnie jest z protokołem torrent, którego działanie sprzeczne jest ze sformułowaną we wspomnianej ustawie zasadą dozwolonego użytku, zabraniającą rozpowszechniania treści, do których nie posiada się licencji (z serwisów typu torrent można pobierać pliki tylko wtedy, gdy jednocześnie się je udostępnia).

Działając niezgodnie z prawem, narażamy się na grzywnę (o jej wysokości każdorazowo decyduje sąd) bądź karę ograniczenia lub pozbawienia wolności do roku. To właśnie dlatego powinniśmy za każdym razem dokładnie sprawdzać źródła, z których zamierzamy pobierać interesujące nas treści. Niewiedza nie jest nigdy uzasadnieniem dla łamania prawa i nie może nas uchronić przed przykrymi konsekwencjami naszych działań.

Podejrzane "promocje"

-Decydując się na pobranie jakiegoś utworu - niech to będzie film, program komputerowy czy album ulubionego muzyka - porównajmy opłatę, jaką musimy za niego uiścić, z jego średnią ceną rynkową. Oferty zbyt atrakcyjne - które zachęcają nas do korzystania z treści multimedialnych za ułamek ich normalnej, przeciętnej ceny - również powinny obudzić naszą czujność - przestrzega Martyna Różycka.

Nie mniej podejrzana powinna się nam także wydać możliwość uzyskania nieograniczonego dostępu do nieograniczonej liczby treści multimedialnych za symboliczną zaledwie opłatą lub nawet całkowicie za darmo. Nie zapominajmy, że dostawca książek, czasopism, filmów, muzyki czy gier komputerowych też musi w ostatecznym rozrachunku na swoich usługach zarobić, co oznacza, że nigdy nie zaoferuje ich nam za półdarmo. Przeciętna rynkowa cena za miesięczny dostęp do platform typu VOD (video on demand - wideo na żądanie) czy ze streamingiem muzyki oscyluje zwykle w granicach 20-35zł. Wszystkie oferty dostępu do bibliotek multimedialnych za małą część tej kwoty - przykładowo, 5zl miesięcznie - powinny wzbudzić w nas zdrowy sceptycyzm.

Bądź uważny!

Korzystając ze stron internetowych z książkami, filmami czy muzyką warto również sprawdzać, czy zostały opatrzone jednym z następujących znaków, widniejących zwykle u góry lub w stopce witryny: "Oglądaj legalnie" i "Legalna Kultura". Przyznaje się je tylko podmiotom nie naruszającym praw autorskich i działającym zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami. Ze stron, które korzystają z wymienionych emblematów, możemy korzystać bez żadnych obaw.

Na koniec pozostaje nam sformułować zasadniczą uwagę: korzystając z internetu musimy się zawsze kierować zdrowym rozsądkiem i krytycyzmem, a we wszystkich swoich ocenach zachowywać trzeźwość. Nie dajmy się więc naciągnąć na "wyjątkowe okazje" i "niepowtarzalne promocje". Nie zapominajmy też, że legalność interesujących nas stron możemy łatwo i szybko zweryfikować na własną rękę, wyszukując opinii o nich w popularnych wyszukiwarkach internetowych lub w witrynach Fundacji Legalna Kultura oraz akcji "Oglądaj legalnie". Leży to w naszym - i nie tylko naszym, bo chodzi przecież również o twórców - interesie.

QUIZ: Ile wiesz na temat Internetu?

Reklama